Autor Wiadomość
sarenka
PostWysłany: Czw 9:06, 22 Maj 2008    Temat postu: Dzieci maltretowane - choroba społeczna

W Polsce bardzo długo nie mówiło się o zespole dziecka maltretowanego jako o chorobie społecznej. Zespół nie był objęty statystyką medyczną aż do 1997 roku. Skupiano się na przyczynach rodzinnych, nie zauważano, że to wiąże się nie tylko z psychopatią któregoś z rodziców, ale również z czynnikami społecznymi.
- Pamiętam, jak w 1968 roku na naszym oddziale pojawiła się czteroletnia dziewczynka, chuda, ze starym złamaniem kości ramiennej, ze świeżymi siniakami - wspomina prof. Bibiana Mossakowska - Wyglądała na dwa i pół roku i wołała "chleba". Pierwszy raz napisałam wtedy w historii choroby: "zespół dziecka maltretowanego". Później takich przypadków było wiele.

Dwuletni chłopiec, który zdaniem matki spadł z nocnika. Dziecko miało liczne siniaki na tułowiu, kończynach, pośladkach, głowie i ogólny wstrząs septyczny organizmu. Podczas operacji stwierdzono rozerwaną dwunastnicę, liczne krwawe wylewy i ropę w jamie otrzewnej. Potem wystąpiły u niego drgawki, bezdech i chwilowe zatrzymanie akcji serca. Mimo wysiłków lekarzy po sześciu dniach zmarł. Raz trafiła na oddział pięciomiesięczna dziewczynka z rozerwanym kroczem. Matka twierdziła, że ojciec zrobił to niechcący podczas podcierania pupy dziecku. Według sądu uraz był wynikiem nadużycia seksualnego. Kiedyś przywieziono 4-miesięczne niemowlę, które przybrany ojciec trzepnął ręką w gipsie po głowie. Dziecko krwawiło z nosa, twarz i głowa były obrzęknięte, na klatce piersiowej stwierdzono wylewy podskórne a rtg czaszki wykazał pęknięcia kości ciemieniowej. Matka tłumaczyła, że rzekomemu ojcu dziecko wypadło z ramion podczas karmienia. Sprawę zgłosiliśmy do ośrodka pomocy społecznej, który kazał "ojcu" podjąć leczenie z choroby alkoholowej, matce zlecił zaś psychoterapię, żeby nauczyła się kochać własne dziecko i nauczyła się odpowiednio nim zajmować. Przez okres leczenia "rodziców" dziecko znajdowało się w domu dziecka. Jednak "rodzice" zrezygnowali z pomocy ośrodka i "ruszyli w Polskę". Nie pojawiali się na rozprawach sądowych. W tym przypadku wystąpiły wszystkie czynniki ryzyka "zespołu dziecka maltretowanego": niepełnoletnia matka, ojciec biologiczny nieustalony, związek rodziców nieformalny, niechciane dziecko, alkoholizm opiekunów, bezrobocie, dziecko od urodzenia zaniedbywane, karmione sztucznie, pozostawiane bez opieki. Już w latach 80., my chirurdzi dziecięcy, zajęliśmy się zespołem dziecka maltretowanego - mówiliśmy o tym, pisaliśmy, organizowalismy szkolenia. Rejestrowaliśmy po kilkaset przypadków rocznie. Choroba społeczna, jaką jest zespół dziecka maltretowanego, nasila się w czasie wszelkich kryzysów, czy to ekonomicznego, czy też politycznego, lub moralnego.

W 1991 r. Polska ratyfikowała uchwaloną w 1989 r. Konwencję Praw Dziecka ONZ, która zawiera artykuły poświęcone przeciwdziałaniu przemocy wobec dzieci. Realizację postanowień Konwencji rozpoczęto od art. 19 i art. 34, które dotyczą chronienia dzieci przed wszelkimi formami przemocy domowej i instytucjonalnej oraz podejmowania działań prewencyjnych i leczniczych w tym zakresie. Nawiązano kontakty międzynarodowe w celu wymiany doświadczeń i nawiązania współpracy na rzecz dzieci zagrożonych łamaniem ich praw.

Od momentu ratyfikacji Konwencji prawie wszystkie polskie organizacje pozarządowe wpisały w swój statut i programy działań ochronę dzieci przeciwko maltretowaniu, znęcaniu psychicznemu, wykorzystywaniu, zaniedbywaniu itp. Takich organizacji w Polce jest obecnie około 140.

Istotną rolę w ochronie dzieci odegrało powołanie Rzecznika Praw Dziecka.

Fakt istnienia wielu organizacji i Rzecznika nie rozwiązuje problemu. Co zrobić z dzieckiem, zanim wyjaśni się jego sytuacja rodzinna? Domy małego dziecka zostały zlikwidowane, domów rodzinnych brakuje. Sprawy sądowe pozbawiania praw rodzicielskich ciągną się latami. Często dzieci stają się przez ten czas dorosłe.


www.niebieskalinia.pl

Istnieje w Polsce "Niebieska linia", aby dzieci mogły dzwonić i informować o przypadkach znęcania się nad nimi. - Dzieci na ogół boją się, lub nie chcą skarżyć na rodziców - mówi prof. Mossakowska. - Raczej wstydzą się i znoszą wszystko w milczeniu. Reagować powinni sąsiedzi oraz każdy, kto zauważy, że dziecku dzieje się krzywda.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group